Kosmetyczni ulubieńcy 2021 roku - pielęgnacja przy łuszczycy i nie tylko

Kosmetyczni ulubieńcy 2021 roku - pielęgnacja przy łuszczycy i nie tylko

Nadszedł moment na podsumowanie kosmetyczne zeszłego roku. To co musicie wiedzieć to to, że testuję naprawdę całą masę kosmetyków. Wybrałam do tego wpisu te, które pokochałam zwykle od pierwszego użycia i wiem, że zostaną ze mną na dłużej. Polecam je zarówno przy pielęgnacji skóry łuszczycowej jak i tej bez większych problemów skórnych. Doradzałam je również koleżankom, które o istnieniu łuszczycy wiedzą tylko przez moją blogową działalność ;)


Balsamy do ciała



  • Oillian Med balsam intensywnie natłuszczający

Do kupienia w: 
apteka, ebe, superpharm, drogeria natura i online. 

To tak zwany bardziej treściwy balsam, daje cudowną ulgę - np. po naświetlaniach uvb czy na swędzącą skórę. Najszybciej zużyty balsam w tym roku - bo tak go polubiłam! Otrzymałam go w paczce PR i bardzo chętnie kiedyś do niego wrócę. 

  • Cerave balsam nawilżający

Do kupienia w: 
apteka, superpharm, kontigo, online

Jakbym miała zabrać jeden kosmetyk na bezludną wyspę.. to bardzo prawdopodobne że to byłby ten balsam! Dlaczego? Sprawdzi się zarówno do ciała jak i do twarzy! Nie zapycha, super nawilża i szybko się wchłania jak na taką bogatą jak dla mnie formułę.

  • SVR nawilżające mleczko Xerial 10
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, kontigo, online

Kolejny kojący balsam, tym razem z 10% mocznikiem. Jest to bardzo gęste mleczko, które potrzebuje nieco dłuższej chwili by się wchłonął ale warto poczekać. On również daje ulgę skórze. Jeśli miałabym go porównać go do jakiegoś produktu pod kątem konsystencji to byłyby to: Oillian balsam natłuszczający (o którym pisałam wyżej) i La Roche Posay Lipikar AP+ - który również uwielbiam!

  • Cerave SA balsam wygładzający
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, kontigo, online

Na delikatne ściąganie łuski - zawiera kwas salicylowy ale również ceramidy i kwas hialuronowy które odpowiadają za ochronę bariery naszej skóry i odpowiednie nawilżenie. Mówiłam o nim na YouTube. Ale uwaga przy rankach, może nieco szczypać!



Kremy do ciała i twarzy 


  • Poldermin Hydro krem
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, online

Ten krem podpowiedziała mi jedna z obserwatorek! Bardzo fajny krem do zmiękczenia skóry. Taki klasyk, który warto mieć w swojej łuszczycowej kosmetyczce - i nie tylko! Podobny do Medidermu i Multidermu. Lekki i w przystępnej cenie.

  • Multiderm krem
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, online

Odkryłam go przez przypadek chcąc kupić klasyczny Mediderm. TEN jest chyba nawet lepszy bo ma nieco delikatniejszą formułę, Bardzo szybko się wchłania - idealny do porannego nawilżenia lub jak u mnie - na wyjazdy!

  • Miya olejkowe serum do ciała
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, hebe, kontigo, drogeria natura, online

Świetny zamiennik olejków jeśli nie lubisz tej tłustej warstwy które długo się wchłaniają - choć wciąż jest dość treściwy. Tak go polubiłam, że polecałam go wszystkim koleżankom!

  • Zinalfat krem regenerująco - kojący
Do kupienia w: 
apteka, superpharm,  online

To moje odkrycie grudnia dzięki dermatologowi. Dostałam go jako ,,zamiennik" maści cholesterolowej - fajna opcja choć niestety mało wydajna/ekonomiczna ALE super sprawdzi się na twarz a nawet... na zajady!

Kąpiel



  • Mydlarnia Cztery Szpaki Mydło w płynie
Do kupienia w: 
online

Co miałam powiedziec na jego temat to już powiedziałam. Najlepsze mydło dziegciowe. Kropka. Na moim profilu i byladybug.pl znajdziecie jego pełną recenzję:

  • Dexeryl emolientowy krem myjący
Do kupienia w: 
apteka, online

Ten produkt do mycia ciała jest ze mną już któryś rok - regularnie do niego wracam czy mam obecnie zmiany łuszczycowe czy też nie. Ulubiony!

Skóra głowy


  • Hairy Tale Cosmetics Szampon
Do kupienia w: 
online

Nie jest to typowy produkt na łuszczycę skóry głowy ALE jest super do wrażliwej skóry głowy, nawet tej podrażnionej.. podobnie sprawdzi się do mycia ciała (a nawet podobno twarzy!). Do tego cudnie pachnie cukierkami, miła odmiana!

  • Pharmaceris płyn keratoliczny
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, online

Bardzo go polubiłam za lekką i płynną formułę - i wygodną aplikację. Spsikuję nim skórę głowy (przy łuszczycy), wmasowuję, zostawiam na noc - i nie martwię się o zatłuszczoną poduszkę. Ma delikatne działanie ale warte wypróbowania.


Twarz



  • Cerave Oczyszczający żel do mycia
Do kupienia w: 
apteka, superpharm, kontigo, online

Tak, wiem. Znowu Cerave. Ale nic nie poradzę że pokochałam tę markę. Stosuję ten żel do mycia twarzy od marca.. i nadal go mam (przy używaniu go codziennie!). Jest oczyszczający ale zarówno bardzo delikatny dla skóry. Gdy go skończę chcę przetestować też inne wersje tego żelu: nawilżający i wygładzający. 

  • Basiclab serum zmniejszający niedoskonałości
Do kupienia w: 
superpharm, kontigo, hebe, online

Nie wiem czy pomógł mi również na zmiany na twarzy.. ale jak już mówiłam nie stosuję nic SPECJALNEGO na pojedyncze plamki łuszczycowe a znikają - i jestem pewna że to dzięki mojej regularnej pielęgnacji. Super do walki z niedoskonałościami, rozszerzonymi porami a podobno nawet zmianami trądzikowymi! Zawiera niacynamid, który ostatnio zyskuje na popularności!



  • Tołpa krem do twarzy
Do kupienia w: 
superpharm, hebe, online

Gdy skończyłam pierwszą tubkę poszłam do drogerii i kupiłam od razu drugi! Super krem po którym rzeczywiście czułam nawilżenie - nawet kiedy miałam podrażnioną skórę!

  • Apis dotleniająca maska algowa
Do kupienia w: 
kontigo, online

Z tą maską zostanę na długo.. choć kusi mnie by przetestować też inne warianty tych masek algowych! Mieszacie z wodą mineralną, nakładacie na twarz i potem delikatnie ją ściągacie. Po żadnej maseczce nie czułam takiego DOTLENIENIA skóry. Planuję dokupić większą i przetestować na ciało!


Miejsca przyjazne łuszczykowi. Basen solankowy w Aqua Spa Kabaty

Miejsca przyjazne łuszczykowi. Basen solankowy w Aqua Spa Kabaty


Długo kazałam Wam czekać na tę serię. Odkładałam ją i odkładałam ale przez własne doświadczenia stwierdziłam, że czas najwyższy podzielić się z Wami ciekawymi miejscami przyjaznymi dla osób z łuszczycą - i nie tylko. Mam nadzieję, że wskażę Wam ciekawe miejsca warte odwiedzenia przy najbliższym wolnym popołudniu czy weekendzie. 


#MiejscaPrzyjazneŁuszczykowi #Byladybugpoleca 

Zaznaczę oczywiście że każdy przypadek jest inny. Miejsca te będę polecać Wam bazując na moich doświadczeniach, na reakcjach mojej skóry. To, że coś się u mnie sprawdziło, było ok nie musi oznaczać że u Was będzie podobnie. Jak niestety z każdą jedną ,,polecajką" kosmetyczną. 

Chcę Wam dzięki tej serii pokazać, że nie zawsze musimy rezygnować z pewnych aktywności czy przyjemności. Dziś na tapetę biorę temat basenów i zacznę od króciutkiej historii. 


Jako mała dziewczynka byłam bardzo aktywna. Uwielbiałam wszelkie aktywności sportowe, wszędzie było mnie pełno. Chodziłam do szkoły sportowej (podstawówka + gimnazjum) i jedną z dyscyplin sportowych, których próbowałam w tamtym okresie było pływanie

Był to czas kiedy miałam już za sobą wysyp łuszczycy. Po pierwszym pobycie w szpitalu w wieku 8 lat podczas remisji miałam znaczne przebarwienia i zadrapania na nogach, które o ile dobrze pamiętam wyglądały jak siniaki. Z tego też powodu bardzo wstydziłam się przebierania na lekcjach wychowania fizycznego a co dopiero latania w kostiumie kąpielowym po basenie. Jak już byłam na lekcjach pływania to biegiem wskakiwałam do wody i z niej nie wychodziłam - bo nie było tam widać moich "poobijanych nóg". Prawda jest jednak taka, że bardzo się wtedy do pływania przez to wszystko zraziłam - na tyle, że w wieku dorosłym i po mniej przyjemnych epizodach związanych z wodą unikałam pływania i wchodzenia do wody jak ognia. Ale dziś nie o tym! 


Ileż to razy odmawiałam sobie pójścia na basen czy aqua parku. Raz że na nogach plamy które tam trzeba trochę wyeksponować to dwa - nie ma co się oszukiwać, woda chlorowana jednak mi tę skórę podrażniała. Swędziała, czasem piekła.. po wyjściu uczucie ściągnięcia - no nic przyjemnego. Trafiłam jednak po wielu latach na wspaniały zamiennik i nie wiem, kiedy wrócę na ,,zwykłą" pływalnie! Dziś opowiem pokrótce o jednym z nich. 


Aqua Spa Kabaty w Warszawie

Jeszcze w wakacje otrzymałam od tej pływalni karnet by móc te miejsce sprawdzić dla Was i mogę chyba śmiało powiedzieć, że jest to moje odkrycie roku. W czym tkwi fenomen tego miejsca? Otóż pływalnia ta ma tak zwany basen solankowy - woda w nim jest wzbogacona solą kamienną z kopalni w Kłodawie a w jacuzzi króluje sól z morza martwego. 

Kąpiele solankowe często są zalecane jako dodatek do leczenia łuszczycy. Nie traktowałabym chodzenia na basen jako terapii leczniczej - ponieważ w przypadku kąpieli przepisanych przez lekarzy mamy jednak inne stężenia i nie powinniśmy tego zupełnie stawiać na równi ALE jest to wspaniały zamiennik zwykłego chlorowanego basenu, który z pewnością nie ma działań dobroczynnych. Raz że chlor wysuszał mi skórę to włosy również. Dlatego zawsze jednak go unikałam. Tu pierwszy raz pomyślałam, że może warto zainteresować się powrotem do lekcji pływania - i na pływalni spokojnie możemy się na takie zapisać. W ofercie znajdziemy również aqua areobik czy float fitness.



No dobra ale co z poczuciem ,,trędowatości" na pływalni?

Poszłam tam w dniu, kiedy miałam wcześniej naświetlania. Po lampach moje zmiany są dużo bardziej czerwone niż na co dzień - wobec czego gwarantuję, że moje zmiany były BARDZO widoczne. Z uwagi na charakter pływalni - basen z wodą solankową słyszałam, że można spokojnie dość częśto spotkać tam inne osoby z chorobami skórnymi takimi jak atopowe zapalenie skóry, czy właśnie łuszczyca. Osobiście nie widziałam nikogo z podobnymi zmianami do moich ale nie odczułam, by ktoś na mnie patrzył tam z niesmakiem czy większym zdziwieniem - a były wtedy zarówno osoby prowadzące zajęcia z nauki pływania, uczniowie - raczej starszej daty niż młodszej jak i rodzice dzieci taplających się w basenie. Musimy jednak niestety zawsze mieć z tyłu głowy, że ktoś może się pierwszy raz spotkać ze skórą wyglądającą nieco inaczej. Ale nie wpadajmy wtedy w panikę. Łuszczyca dopiero zaczyna być poruszana w mediach, jest jeszcze wiele osób, które nigdy się z nią nie spotkały i nie wiedzą nic na jej temat. Mogą więc być nieco zszokowani na jej widok. 


Jak zareagowała moja skóra?

Cały pobyt tam nie mogłam wyjść z podziwu, że w końcu nie swędzi mnie skóra jak tylko wyjdę z wody. Posiedziałam zarówno w jacuzzi, w basenie ale odwiedziłam też saunę parową. Moja skóra czuła się naprawdę dobrze! Nie była wysuszona a miękka, również następnego dnia. Podobnie zachowywała się skóra mojego chłopaka - nie ma większych problemów ze skórą ale często ma bardzo wysuszone dłonie. Po powrocie do domu również mógł pochwalić się tam miękką skórą! Gdybym tylko miała możliwość - to chodziłabym tam chociaż raz w tygodniu. Ale nie należy zapominać o nawilżeniu skóry po. Woda to woda a tu jeszcze mamy ją połączoną z solą. Po każdej kąpieli nawilżamy skórę!




Niewątpliwym plusem pływali Aqua Spa Kabaty jest to, że obowiązują na niej zapisy. Unikniemy tłumów, możemy się naprawdę zrelaksować. Miejsce jest raczej małe ale jak dla mnie wystarczające. Na miejscu mamy basen z kilkoma torami do pływania połączony z mniejszym basenem z biczami wodnymi, jacuzzi i dwie sauny - parową i suchą. Jeśli chodzi o dojazd to wystarczy, że dojedziemy na miejsce metrem. Wysiadamy na stacji ,,kabaty" i idziemy do miejsca docelowego max 5 minut.

Minusem może być brak honorowania karty multisport ale ceny nie są na tyle wysokie by przez to rezygnować z odwiedzin. Szczególnie, że mało jeszcze mamy takich miejsc w naszym kraju.


Zachowałabym ostrożność w przypadku, gdy mamy otwarte rany, zadrapania czy skłonności do pękania zmian - która pojawia się często przy ostrej łuszczycy. Zanim pójdziecie na basen (czy to solankowy czy chlorowany), zasięgnijcie opinii swojego lekarza.



Jakie właściwości mają kąpiele solankowe?

- kojące

- redukujące zmarszczki - pomagają zapobiegać przedwczesnemu starzeniu się skóry

- wspomaganie chorób dermatologicznych - przyśpieszają procesy regeneracyjne

- przywracają jędrność i wygładzenie 

- likwidujące obrzęki

- wspomagają walkę z cellulitem 

- łagodzą bóle reumatyczne i bóle stawów


Pst. Post NIE jest sponsorowany. W ramach pokazania Wam tego miejsca otrzymałam karnet - nie miałam jednak wobec tego żadnych zobowiązań. To moja osobista decyzja, że podzieliłam się z Wami opinią na temat tej pływalni. Zapomniałam zrobić zdjęć zmian, które mam głównie na poziomie łydki-piszczele. Nadrobię i dorzucę tu i na mojego instagrama @byladybug.pl następnym razem :)

Recenzja by Ladybug – Mydło dziegciowe w płynie Mydlarnia Cztery Szpaki

Recenzja by Ladybug – Mydło dziegciowe w płynie Mydlarnia Cztery Szpaki



W ostatnim poście powiedziałam Wam co nieco o stosowaniu preparatów dziegciowych w leczeniu łuszczycy opisując czym one właściwie są. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją właśnie jednego z takich produktów.

 

Na ten kosmetyk trafiłam zupełnie przypadkiem. Stwierdziłam, że chcę spróbować włączyć do swojej pielęgnacji produkt na bazie dziegciu i.. znalazłam właśnie ten w formie płynnej. Choć mydła klasyczne w kostce dobrze na mnie działały to ich stosowanie nie było już takie przyjemne. Trzeba było się trochę namachać by dobrze namydlić kostką całe ciało (nie używam żadnych gąbek czy myjek, bo uważam że jest to idealne środowisko dla bakterii i ich zwyczajnie unikam) a dodatkowo mając teraz porównanie zapach po użyciu kostki był znacznie bardziej intensywny w łazience nawet po kąpieli.

 

Tu mamy ten niezbyt przyjemny zapach zamknięty szczelnie w szklanym opakowaniu. Dzięki temu zapach nie wydostaje się z opakowania w momencie gdy go nie używamy. Przyznaję, że po prysznicu zapach jest w łazience odczuwalny jeszcze przez jakiś czas… ale przykładowo następnego dnia już go nie wyczuwam. Woń mydła w kostce wyczuwałam każdego dnia aż do jego zużycia.

 

Co to jest za produkt?

O samym dziegciu więcej możecie przeczytać tutaj: LINK


Jakie ma działanie?

- odkażające

- przeciwświądowe

- przeciwzapalne

- przeciwgrzybiczne

- keratoplastyczne (działa złuszczająco na łuskę charakterystyczną przy łuszczycy)

 

Cena? Ok 37zł kupić można: tutaj

 

Oprócz dziegciu w składzie znajdują się również:

Gliceryna roślinna – nawilża i zmiękcza skórę

Betaina kokamidopropylowa – działa oczyszczająco, kondycjonująco i zmiękczająco

Olej kokosowy – odżywia i działa przeciwbakteryjnie

Oliwa z oliwek – podtrzymuje optymalny stopień nawilżenia

 

I oczywiście dziegieć, który w składzie jest na ostatnim miejscu. Dzięki temu, że oprócz dziegcia mamy również inne składniki o działaniu nawilżającym/odżywiającym skóra nie jest tak podrażniona jak po typowym dziegciowym produkcie - a w moim odczuciu jest wręcz ukojona.

Dla kogo jest ten produkt?

Idealnie sprawdzi się przy takich schorzeniach jak łuszczyca, silny łupież, łzs czy egzema.

 



Ogólnie oceniam go na plus i trafia do moich zdecydowanych ulubieńców - nie wiem czy po tym produkcie sięgnę jeszcze po zwykłe mydło dziegciowe w kostce. Jestem na tak! 

Dziegieć w leczeniu łuszczycy

Dziegieć w leczeniu łuszczycy


 Dziegieć to bardzo popularny - i stary składnik w leczeniu łuszczycy. Często jest używany np. w szpitalach podczas hospitalizacji podczas leczenia miejscowego. Ale czym właściwie są te dziegcie?


Dziegcie to produkty uboczne destrukcyjnej karbonizacji i destylacji:

  • węgla (dziegieć węglowy)
  • drewna (dziegieć drzewny)
  • kory brzozy (dziegieć brzozowy)
Były stosowane od lat w różnych schorzeniach dermatologicznych - również w łuszczycy i łuszczycy skóry głowy. Wielu pacjentów jednak z nich rezygnowało ze względu na trudności leczenia w warunkach domowych. Dlaczego? Cóż, charakteryzują się one dość niemiłym, intensywnym zapachem (coś podobnego do smoły, wędzonki?) oraz uporczywym brudzeniem ubrań. 

Niestety badania in vitro oraz badania na zwierzętach wykazały ich potencjalne działanie rakotwórcze. Z tego powodu zostały wycofane i nie mogły być rekomendowane jako tak zwana terapia pierwszoplanowa.

Obserwacje u ludzi leczonych dziegciem na schorzenia dermatologiczne nie potwierdziły jednak zwiększonego ryzyka rozwoju nowotworów. Obecnie dziegcie dostępne są głównie w szamponach i produktach do mycia ciała, które stosunkowo krótko trzymamy na skórze. 


Dziegieć - właściwości 
  • antyseptyczne
  • grzybobójcze
  • przeciwzapalne
  • delikatnie złuszczające naskórek
  • zmniejszające łuszczenie skóry 
  • łagodzące świąd 

Dziegcie - stosowanie

Należy zachować umiar. Długie ich stosowanie (powyżej 6 tygodni) powinno być skonsultowane z lekarzem. 

Wykazują działanie fotouczulające. Powinniśmy więc chronić obszar leczony dziegciem przed promieniami słonecznymi (również lampami PUVA!).

Nie są zalecane u kobiet w ciąży - wykazują bowiem działanie teratogenne.


Jakie produkty z dziegciem w składzie lubię?



  • Mydło w płynie - Mydlarnia Cztery Szpaki 500ml (ok 37zł)
  • Mydło w kostce - Mydlarnia Cztery Szpaki (ok 23zł)
  • Krem Psoritar Intensive - Pharmaceris (ok 34zł)
  • Szampon z dziegciem - Paraderm (ok 25zł) 
Maści dziegciowe (recepturowe) może również wypisać lekarz dermatolog. Wtedy apteka na zlecenie lekarza sama przygotowuje taką maść według receptury wskazanej przez lekarza. By dowiedzieć się więcej, zapytaj swojego dermatologa o recepturową maść dziegciową.

Jakich składników szukać w kosmetykach przy łuszczycy?

Jakich składników szukać w kosmetykach przy łuszczycy?

 Odpowiednia pielęgnacja zapobiegająca wysuszeniu skóry to podstawa. Prawidłowo dobrana do potrzeb naszej skóry może nawet wspomóc leczenie ogólne. 

Nie musimy kupować tylko i wyłącznie dermokosmetyków z wielkim napisem ,,łuszczyca" - aczkolwiek wiadomo, warto na nie zwrócić uwagę bo zostały stworzone z myślą właśnie o skórze łuszczycowej. Nie tylko w aptekach ale i w drogeriach możemy znaleźć ciekawe produkty do pielęgnacji. 



Redukcja nadmiernej warstwy łusek - złuszczanie

- mocznik (10%-50%) 

- dziegieć

- alfa-hydroksykwasy i beta-hydroksykwasy (AHA BHA np. kwas salicylowy, kwas glikolowy)


Humektanty - wiążą i zatrzymują wodę w warstwie rogowej naskórka

- gliceryna (2-10%)

- aloes (działa łagodząco)

- kwas hialuronowy

- kwas mlekowy

- niacynamid (prowitamina B3)

- panthenol (prowitamina B5)

- mocznik (2-10%) 


Składniki odbudowujące barierę lipidową. Ich rolą jest uzupełnianie deficytów miedzykomórkowych lipidów

- cholesterol

- ceramidy

- nienasycone kwasy tłuszczowe (np. olej konopny, olej jojoba i z ziaren wiesiołka, wosk pszczeli)


Emolienty - tworzą na skórze tak zwaną okluzję. Efektywnie zabezpieczają przed utratą wody.

- oleje roślinne (np. słonecznikowy, makadamia, ze słodkich migdałów, awokado)

- niektóre oleje zwierzęce (np. lanolina)

- witamina A 

- witamina E

- mocznik (do 10%)

- masło shea

- d-panthenol


Inne składniki warte naszej uwagi

- sole (np. z morza martwego, epsom, jodowo-bromowa)

- solanka siarczkowa

- czarne błoto z morza martwego

- skwalen

- ichtiol


Czym jest Objaw Köbnera?

Czym jest Objaw Köbnera?

 


Czy wiesz czym jest Objaw köbnera?

Jestem pewna, że duża część z Was spotkała się z tym objawem a nie miała pojęcia, że tak to się właśnie nazywa! Osobiście spotkałam się z nim dwa razy. Raz, gdy zacięłam się maszynką do golenia.. i teraz, zaledwie od jakiegoś miesiąca na dłoni pojawiła mi się nowa plamka. Na mazurach ugryzł mnie w dwóch miejscach obok siebie komar, co skutkowało niekontrolowanym drapaniem. Zaledwie tydzień później w opuchlizna po ugryzieniu zeszła a pojawiła się łuszczyca. 


Cóż, od tej pory na każde wakacje zaopatrzam się w konkretny zapas produktów odstraszających komary i.. kosmetyki łagodzące ugryzienia i swędzenie skóry. To był właśnie typowy objaw koebnera. Ale czym on właściwie jest?

Objaw koebnera (Köbner's phenomenon) polega na tym, że w miejscu urazu naskórka (w miejscu zdrowej wcześniej skóry) - np. po operacji, przekłuciu uszu, zadrapaniu, otarciu itp. pojawia się zmiana łuszczycowaHeinrich Köbner - niemiecki dermatolog opisał ten objaw po raz pierwszy w 1872 roku. 

Co ciekawe, nie wystąpi ono podczas remisji choroby a jedynie podczas aktywnej łuszczycy. Może on wystąpić nawet po dwóch tygodniach od uszkodzenia skóry. 


Czy ten objaw występuje jedynie w łuszczycy?

Nie. Może on wystąpić również na przykład przy bielactwie czy liszaju płaskim. 


Myślę, że warto zapamiętać czym jest te zjawisko bo idealnie pokazuje, jak istotne jest dbanie o skórę i niedrapanie jej. Wiem, że łatwo mówić ,,nie drap" ale naprawdę warto nad tym popracować. 

Przy łuszczycy aktywnej raz, że pogarszamy zwyczajnie jej stan drażniąc ciągle skórę drapaniem, to możemy właśnie dorobić się nowych, kolejnych zmian łuszczycowych. Chyba nie warto? :) Jeżeli masz problem z drapaniem i swędzącą skórą, porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem. Istnieją na rynku preparaty, które mogą pomóc to złagodzić. 

Poznaj sposoby leczenia łuszczycy

Poznaj sposoby leczenia łuszczycy



Dzisiaj chcę Wam po krótce przybliżyć sposoby leczenia łuszczycy, które może przypisać nam lekarz. Należy pamiętać, że każdy z nich powinien zostać odpowiednio dobrany przez dermatologa do stanu naszej skóry. Skupię się na tych podstawowych, najczęściej stosowanych.

 

1.    Leczenie miejscowe

Czyli wszelkie produkty jakie możemy nakładać miejscowo na zmiany łuszczycowe.

Jest to podstawowy sposób leczenia. Dla niektórych będzie on zdecydowanie wystarczający, ponieważ jesteśmy w stanie dojść do remisji - dla innych przeciwnie, może być ono za słabe.

 

Krok 1. Pozbywamy się łuski

czyli usuwamy rogową łuskę uniemożliwiającą dotarcie substancji czynnej do głębszych warstw skóry. np. preparatami keratolicznymi (najczęściej są to: Kwas salicylowy, Mocznik w wyższych stężeniach)

 

Krok 2. Preparaty redukujące


Gdy już pozbędziemy się łuski, możemy działać głębiej.


Dziegcie - produkty suchej destylacji węgla kamiennego (prodermina) lub różnych gatunków drewna. Mają bardzo specyficzny, ciężki zapach, którego ciężko się pozbyć np. z ubrań.


     Cygnolina – maść robiona na receptę wg. konkretnej receptury. Tak zwana maść ,,wypalająca” zmiany. Ma ona różne stężenia – używanie jej zaczynamy od niskiego, stopniowo ewentualnie zwiększając je lub wydłużając czas trzymania na skórze. Konieczne jest jej zmycie po omówionym z lekarzem czasie. Niestety powoduje przebarwienia na skórze/ubraniach.


3.    Glikokortykosteroidy – czyli tak zwane sterydy. Wielu pacjentów ich unika, jednak uważam, że poprawnie stosowane są ok. Zazwyczaj dają szybką poprawę ale jeśli odstawimy je nagle – istnieje duże ryzyko nawrotu zmian. Należy je odstawiać stopniowo. Mogą nieść za sobą niestety skutki uboczne jeśli zbyt długo ich używamy (np. zaniki skóry). Skóra może też się do nich przyzwyczaić przez to działanie ich może spadać.


4.  Pochodne witaminy D3 – często zaleca się by stosować je wraz z glikokortykosteroidami, gdyż łączone razem mogą wykazać silniejsze działanie.


5.      Maści robione – wspominam o nich oddzielnie ale tak samo jak cygnolina (czasem też dziegć robione są na receptę w aptekach). Rodzajów takich maści jest jednak więcej, są takie typowo złuszczające jak mocznikowa czy salicylowa, wspomagająca jak siarkowa i natłuszczająca jak np. maść cholesterolowa


6.      Na koniec natłuszczanie! Tu sprawdzą się przede wszystkim emolienty ale też np. produkty na bazie witaminy A. To ważny punkt w pielęgnacji, należy zapobiegać wysuszeniu skóry.


 Leczenie ogólne

Gdy leczenie miejscowe (lub fototerapia) nie wykazuje skuteczności, może zostać włączone leczenie ogólne. Najczęściej są to Cyklosporyna i Metotreksat czy też Acytretyna. Zależnie od konkretnego leku może być konieczne stosowanie antykoncepcji podczas leczenia ze względu na działanie teratogenne. Stosowane koniecznie pod stałą kontrolą lekarza, regularnie wykonując odpowiednie badania. Mogą być w formie tabletek lub zastrzyków.

 

Fototerapia – naświetlanie lampami PUVA/UVB 311

Dermatolog przepisuje serię lamp, często 3x w tygodniu stopniowo zwiększając ich moc i czas naświetlania. Może być konieczność łączenia ich ze środkiem fotouczulającym.

 

Leczenie biologiczne

Grupa substancji biologicznie czynnych, uzyskanych dzięki technikom biologii molekularnej. Stosowane przy ciężkich typach łuszczycy. Niestety są one bardzo drogie. Możemy starać się o refundację z NFZ jednak wtedy konieczne jest spełnienie wielu warunków – ale warto o nie walczyć. Wielu pacjentów bardzo je sobie chwali, w końcu po wielu latach walki z innymi sposobami leczenia dochodzą ro remisji.

 

Czy są jakieś sposoby leczenia o których wcześniej nie słyszeliście? A może któreś wyjątkowo zawsze Wam się najlepiej sprawdza? Jeśli chcielibyście przeczytać więcej o sposobach leczenia, dajcie znać! U mnie zawsze najlepiej sprawdzały się maści robione oraz naświetlania lampami UVB311! 

Dlaczego nigdy nie polecę solarium jako sposób leczenia łuszczycy?

Dlaczego nigdy nie polecę solarium jako sposób leczenia łuszczycy?

 


Zacznijmy od tego, że solarium zwyczajnie nie jest sposobem leczenia i nigdy nie powinno być tak traktowane. Wiem jednak, że rzeczywistość jest inna i wiele osób chorych na łuszczycę, traktuje je jako zamiennik słońca (które na wiele osób pozytywnie wpływa na zmiany łuszczycowe) czy co gorsza, zamiennik naświetlania lampami (które zawsze powinny być stosowane pod stałą kontrolą dermatologa i już jest rzeczywistym sposobem leczenia łuszczycy).


Jednak czy wiesz, że już jedna wizyta w solarium zwiększa ryzyko zachorowania na różne nowotwory skóry?

  •     67% - rak kolczystokomórkowy skóry
  •      29% - rak podstawnokomórkowy
  •     20% - czerniak (w Polsce nowotwór ten zajmuje pierwsze miejsce pod względem ilości zgonów na nowotwory skóry)

Przy regularnym korzystaniu z solarium oczywiście ryzyko wzrasta.


W wielu krajach – w tym w Polsce, intensywność promieniowania lamp w solarium jest znacznie większa niż intensywność promieniowania słońca. Jak to porównał Dawid Myśliwiec – doktor chemii z kanału na YT Naukowy Beukot: ,,Przewyższa ona często nawet to co dzieje się w krajach Europy Południowej i Północnej Afryki, kiedy słońce jest tam najwyżej”.


W 2010 roku kontrola łóżek opalających pokazała, że tylko 17% łóżek miało dopuszczalny poziom promieniowania. Co oznacza, że ponad 80% łóżek emitowało zbyt duże promieniowanie zagrażające zdrowiu klientów.


W 2009 roku WHO uznało że opalanie się w solarium jest tak samo wielkim zagrożeniem dla zdrowia jak palenie tytoniu, polon czy azbest.


Na moim Instagramie @byladybug.pl – a dokładniej na instastories zadałam moim obserwatorom dwa pytania:

  •   Czy chodzicie na solarium ?
  • Jeśli tak – ile razy w miesiącu?

Najczęstszą odpowiedzią była: 4 razy w miesiącu. Duża część napisała, że chodzi do solarium nawet 6-8 razy w miesiącu a rekordziści podali liczbę 10 razy w tygodniu. Łatwo więc sobie wyobrazić jak bardzo wtedy ryzyko jest już ogromne. Warto zaznaczyć, że poparzenie skóry (również słoneczne) może doprowadzić do pogorszenia łuszczycy – lub jej nawrotu.

 

Najczęstszym błędem osób uczęszczających do solarium jest zbyt długa ekspozycja na promieniowanie. Może to doprowadzić do:

  • ·       ostrych zmian w organizmie – np. rumień fotochemiczny, reakcja skóry wywołana przez działania promieni UVB (Zaczerwieniona skóra w miejscu naświetlania. Może temu towarzyszyć obrzęk, pęcherz z płynem surowniczym oraz martwica tkanek).
  • ·        Oraz do przewlekłych zmian w organizmie: fotostarzenia się skóry bądź spadek odporności organizmu poprzez zmniejszenie liczby komórek Langerhansa – co w efekcie zwiększa zachorowalność i rozwój nowotworów

Podsumowując

Wiem, że wielu osobom z łuszczycom solarium może teoretycznie pomóc. Ja też kiedyś chodziłam na solarium. Jednak czy aby na pewno warto? Tu już każdy powinien zadecydować sam i wybrać, czy woli tymczasowe polepszenie wyglądu skóry ale jednocześnie zgadza się na dalsze, długotrwałe skutki oboczne.

Według mnie lepiej korzystać z naturalnego słońca - wraz z odpowiednią ochroną SPF a najlepiej – (w związku ze zmianami łuszczycowymi) ze specjalnych lamp do naświetlania, które są stosowane pod okiem dermatologa. Solarium niesie za sobą jednak więcej negatywnych skutków, które odczujemy dopiero za jakiś czas ale część z nich – np. przyśpieszone fotostarzenie się skóry ale mamy je wręcz zapewnione.

Wybieram więc słońce wraz z odpowiednią ochroną przeciwsłoneczną (minimum SPF30!), by uniknąć m.in. poparzeń skóry, które jak pisałam wcześniej, mogą przyczynić się do pogorszenia skóry a nawet nawrotu łuszczycy jeśli jesteśmy podczas remisji choroby.

Jeśli nie mamy zmian na skórze – w celu opalenia skóry lepiej jest po prostu użyć samoopalacza. Te w piance aplikowane specjalną rękawicą do samoopalaczy naprawdę robią robotę i nie pozostawiają smug, co daje piękny kolor skóry o każdej porze roku bez negatywnych efektów ubocznych promieni UVA i UVB. – Nie polecam samoopalaczy jeśli mamy zmiany, bo zwyczajnie ciężko będzie uzyskać równomierny koloryt bez plam przy suchej, łuszczącej się skórze.

W każdym przypadku, bez względu na to czy wciąż wybierasz opalanie w solarium, na słońcu czy naświetlanie lampami sprawdzaj najlepiej raz w roku znamiona u dermatologa pod dermoskopem. Obserwuj je i nie lekceważ, jeśli zaczynają wyglądać podejrzanie – np. zmieniają kolor czy rozmiar. Pozwoli to na ewentualne szybkie wychwycenie zmian nowotworowych lub potencjalnie niebezpiecznych by uniknąć dalszych powikłań nowotworów skóry – które w niektórych przypadkach atakują również pozostałe organy.

 

Źródło:

Tanning in solarium – knowledge, attitudes and polish habits. A.Wypych-Ślusarska, G.Zieliński, K.Torzewska, J.Malinowska-Borowska


Założyłam kanał na YouTube! Porozmawiajmy o łuszczycy

Założyłam kanał na YouTube! Porozmawiajmy o łuszczycy

 



Jeśli jestem w czymś mistrzem to jedną z tych rzeczy na pewno jest odkładanie rzeczy na potem (które często zamienia się w nigdy). Konto na YouTube założyłam w 2019 roku i tak od tamtej pory regularnie sobie mówiłam, że zrobię to kiedy indziej znajdując milion powodów i wymówek począwszy od braku odpowiedniego sprzętu po złe światło w domu.. koniec tego!

W tym vlogu mówię między innymi o pielęgnacji skóry łuszczycowej, która pomogła mi w ostatnim czasie. Wiem, że prosiliście już dawno bym o tym opowiedziała ale odkładałam to dlatego, że wiedziałam iż te nagranie czeka na publikację. Jak to pójdzie z tym jutubem - nie wiem ale co ma być to będzie! 

Proszę o wyrozumiałość - jest to moje pierwsze nagranie ever i przyznam, że trochę się stresowałam! Jeśli Wam się ono choć troszkę spodoba - zostawcie proszę pod filmem komentarz i zasubskrybujcie kanał (ponieważ obecnie nawet nie można wyszukać tego profilu na YT bo jest za małe i dla internetów ono jeszcze nie istnieje.. :P). Będzie mi bardzo miło ❤️

Jeśli się w to wkręcę oraz zobaczę, że Alicja aka ByLadybug na YouTube to coś, co chętnie co jakiś czas obejrzycie z wielką chęcią (w miarę moich możliwości) zainwestuję w lepszy sprzęt by przyjemniej się to wszystko oglądało! Mam mnóstwo pomysłów a nawet marzeń z tym związanych więc (odpukać!) mam nadzieję, że będzie ok!




Łuszczyca a choroby współistniejące

Łuszczyca a choroby współistniejące



Po rozmowach z moimi obserwatorami na Instagramie zauważyłam, że niewiele z nich zdaje sobie sprawę iż łuszczyca to nie tylko choroba skóry. Wychodzę więc na przeciw tym, którzy chcieliby nieco zgłębić ten temat nową serią postów zarówno tu na blogu jak i w infografikach na moim instagramie @byladybug.pl

Czy wiesz, że łuszczycy mogą towarzyszyć również inne choroby - tzw. współistniejące? Mają one wiele wspólnych szlaków PATOGENICZNYCH m.in przewlekły proces zapalny czy zaburzenia autoimmunologiczne.

Łuszczyca ma związek z zespołem metabolicznym (grupa czynników ryzyka do których zalicza się np. Otyłość brzuszną, insulinooporność, dyslipidemię (zaburzenie gospodarki lipidowej) czy nadciśnienie tętcznicze. Pacjenci z zespołem metabolicznym są w grupie ryzyka rozwoju choroby sercowo-naczyniowej i/lub cukrzycy typu 2. Konieczne jest wobec tego sprawdzanie cholesterolu, obserwowania objawów cukrzycy, monitorowanie ciśnienia tętniczego i regularne uprawianie sportu/prowadzenie zdrowego trybu życia


Z czym może współistnieć łuszczyca?
  • insulinooporność
  • zakrzepowe zapalenie żył
  • choroba niedokrwienna serca
  • miażdżyca
  • otyłość 
  • nadciśnienie tętnicze
  • choroba Crohna (zapalna choroba jelit)

U pacjentów z ciężkimi postaciami łuszczycy plackowatej zanotowano częstsze incydenty
migotania przedsionków i powikłań zakrzepowo-zatorowych dlatego też bardzo ważne jest wczesne podjęcie działań terapeutycznych i edukacyjnych oraz diagnostyki w celu eliminacji czynników ryzyka.



Łuszczycowe Zapalenie Stawów

U pacjentów z łuszczycą skóry możliwość zachorowania na ŁZS wzrasta. U 84% pacjentów zmiany skórne wyprzedzają pojawienie się zmian stawowych - średnio o 10-12 lat. Ważne jest wczesne wykrycie tej choroby, która nieuleczalna może doprowadzić nawet do trwałego inwalidztwa.  Szacuje się, że nawet ok. 30% pacjentów poradni dermatologicznych ma nierozpoznaną łuszczycę stawową.






Łuszczyca a szczepienie na Covid-19

Łuszczyca a szczepienie na Covid-19



Zapewne zastanawialiście się jak wygląda temat szczepień na koronawirusa w przypadku chorób immunologicznych - np. łuszczycy czy Łuszczycowego Zapalenia Stawów. Czy osoby chore na łuszczycę mogą zaszczepić się na covid-19? Z pomocą przychodzi Fundacja Amicus i Profesor Ernest Kuchar we wspólnej rozmowie na kanale Youtube ,,O zdrowiu". Serdecznie zapraszam Was do wysłuchania tej rozmowy. Więcej informacji znajdziecie na stronie: luszczyca.edu.pl/szczepienia-przeciwko-covid-19



Żeby była jasność. Nikogo nie namawiam do szczepień. Niech to będzie własna decyzja każdego z nas zgodna z naszymi przekonaniami. Nie krytykujmy, gdy ktoś zadecydował inaczej niż my. Ja zapisałam się na listę chętnych do szczepień. W każdej chwili można zrezygnować - nie są one przymusowe. Postępujmy w zgodzie ze sobą nie hejtując nikogo!



Łuszczyca a akceptacja. Jak zaakceptowałam chorobę?

Łuszczyca a akceptacja. Jak zaakceptowałam chorobę?




Jeśli miałabym wskazać najczęściej i jednocześnie najtrudniejsze pytanie jakie jest mi zadawane zarówno w mailach jak i na moim Instagramie byłoby to właśnie JAK zaakceptowałam chorobę. Długo odkładałam ten post ale jako, że nie dam rady każdej jednej osobie, która mnie o to pyta opowiadać od początku do końca mojej drogi do akceptacji oto jest! 

Na początku oczywiście zaznaczę, że jest to moja indywidualna historia i to, że mi się w ten sposób udało zaakceptować łuszczycę, nie znaczy, że u innych będzie lub powinno wyglądać to tak samo. Dziś, gdy jestem bardziej świadoma dużo bym w tej drodze do samoakceptacji zmieniła (co by zapewne znacznie też ją ukróciło) ale nie zmienia to faktu, że dziś wystarcza mi sam fakt, że w ogóle dotarłam do tego punktu, kiedy nie zadaję już sobie pytania ,,dlaczego ja?" - niegdyś zadawanego nagminnie.

 Zacznijmy od tego kiedy zachorowałam i jak dziwne to były czasy.

Na łuszczycę zachorowałam w wieku 8 lat. Jako 10 latka po wielu wizytach u różnych lekarzy otrzymałam w końcu odpowiednią diagnozę. ŁUSZCZYCA SKÓRY.


Pamiętam, że miałam wtedy praktycznie całe nogi, ręce, skórę głowy i tułów pokryty zmianami. Jako dziecko nie rozumiałam co się dzieje, moja mama również. Gdy patrzę na ten czas wstecz, widzę, że byłyśmy pozostawione z tematem same sobie. ,,Córka ma łuszczycę, konieczna jest hospitalizacja, tu jest skierowanie do szpitala". Tyle. Zero słowa wyjaśnienia na czym ta choroba polega ani jak do niej podchodzić. Czy jest to zwykła alergia, wysypka czy właśnie - jak się okazało, choroba zapalna o podłożu immunologicznym. Nic nie wiedziałyśmy o łuszczycy poza tym, że skórę należy smarować ogromną ilością wszelakich maści - złuszczającymi, natłuszczającymi, nieco ,,wypalającymi" jak cygnolina czy sterydowymi. 

Poszłam do szpitala, podjęto leczenie miejscowe i po tygodniu hospitalizacji wyszłam z remisją. Wszystko fajnie pięknie, tylko co mi właściwie było? Czemu nikt nie usiadł raz, że z moją mamą a dwa - ze mną, by wytłumaczyć co mi właściwie jest, czemu na to zachorowałam i jak móc zapobiegać temu w przyszłości?

Nie wiem i nawet nie chce się nad tym zastanawiać. Może to dlatego, że to było z 16 lat temu i medycyna wyglądała nieco inaczej. Boli mnie jednak to, że dzisiaj niekoniecznie lekarze podchodzą do tematu z większą uwagą. Postawią diagnozę i często wciąż nie wytłumaczą na czym polega choroba. Różnica jest taka, że dzisiaj można ją z łatwością  wyszukać w googlach ale gdybym w dniu diagnozy zobaczyła zdjęcia z Google grafika pod hasłem ,,łuszczyca" to szczerze bym się załamała. Umówmy się. Po wizycie u lekarza często wyszukujemy w internecie CO NAM DOLEGA. Nie radzę tam zaglądać. Znajdują się tam najczęściej najgorsze przypadki tej choroby jakby wyjęte z medycznej encyklopedii przypadków beznadziejnych


Lat mi przybywało a choroba raz była raz znikała. Co prawda nie do końca, bo jeśli udało mi się ją zaleczyć, zostawały po niej przebarwienia - nierzadko wyglądające jak siniaki. Skórę więc ukrywałam pod ubraniami dalej. 

Ukrywanie. Na próżno szukać zdjęć z moich nastoletnich już czasów w szortach czy sukienkach, które tak uwielbiałam. Zamieniałam je wtedy na długie bluzy a latem leginsy i koszulki zakrywające łokcie. Robiłam absolutnie wszystko by każdą jedną plamkę na moim ciele schować. Każdą. Latem mogłam się topić pod sweterkiem, byleby tylko nie widać było łuszczycowych zmian. Ba. Pamiętam takie lato, gdzie w ciągu dnia wychodziłam tylko jak naprawdę musiałam, zamiast spotykać się z resztą znajomych i korzystać z wakacji. Tak bardzo byłam zakompleksiona. Jeśli już jakimś cudem zauważył te zmiany, tłumaczyłam, że to uczulenie na BÓG JEDEN WIE CO i szybko chowałam pod ubraniem. 

Kompleksy. Chorowałam kiedy kształtowała się moja pewność siebie. Z dziewczyny, która uwielbiała się ruszać, przebywać wśród ludzi i tańczyć aż braknie mi sił - bo było to moją największą pasją, zmieniłam się w tą, która większość czasu spędzała w domu. Tam nikt nie zadawał przynajmniej pytań ,,co ci się stało?" lub nie podśmiewało się, że zawsze chodzę cała zakryta od stóp do głów. Zawsze znalazłam dobry powód by nie pójść na zajęcia taneczne, które tak kochałam. Do tego doszły wagary i wieczne zwolnienie z WF-u, by tylko nie musieć przebierać się przy innych dzieciakach. 

Nie było wtedy Instagrama, który dziś często jest powodem kompleksów przez wyidealizowane zdjęcia pełne obróbek graficznych, odpowiedniego światła czy idealnej pozy. Ale były magazyny modowe, które na każdej okładce krzyczały ,,jesteś kobietą, musisz wyglądać idealnie!" wraz z photoshopowymi zdjęciami modelek i innych celebrytek. Ja o losie zbierałam i czytałam każdy z nich i podziwiałam idealne cery i ciała szlochając, że ja (za przeproszeniem - chociaż bym się skichała) to nigdy tak nie będę wyglądała.

Wychowawczyni i pedagog szkolna wiedziały o moim problemie. Nie podjęły jednak ze mną żadnej rozmowy - tym bardziej z resztą klasy. Uważam, że powinny spróbować dać mi poczucie bezpieczeństwa i tego, że choroba nie sprawia, że jestem ,,inna" od reszty. Tymczasem gdy miałam najgorszy okres w tamtym czasie i jestem pewna, że wtedy miałam pierwszy epizod depresji czułam, że nikt mnie nie rozumie a na łuszczycę to choruję pewnie jedna jedyna na świecie. Nieźle to dzisiaj wygląda kiedy wiem, że w samej Polsce szacuje się, że choruje na nią prawie milion ludzi.


Nie dość, że to brzydka choroba to jeszcze ta nazwa... okropieństwo! Co więc tak naprawdę było kluczem do tego, że po tylu latach zaakceptowałam łuszczycę?

 



Choć może zabrzmieć to banalnie, między innymi właśnie to, że założyłam bloga. Jeśli być dokładnym to po prostu to, że otworzyłam się na temat choroby. Przyznałam się sama przed sobą, że choruję na łuszczycę. Nie żadne alergie i inne brednie, którymi sypałam jak z rękawa. Łuszczycę. I niewiele z tym zrobię, dopóki nie dam sama sobie szansy przede wszystkim na jej zrozumienie

Pierwszy krok? Dołączyłam do grup na facebooku dla chorych na łuszczycę. Tam zaczęłam się powoli oswajać z tym tematem. Pierwszy raz zdałam sobie sprawę, że wcale nie jestem z tym problemem sama! Na początku tylko czytałam, potem zadawałam pytania aż w końcu dzieliłam się również swoimi spostrzeżeniami i  kilkuletnim już przecież doświadczeniem. Czując się nieco pewniej założyłam bloga, gdzie chciałam mieć trochę więcej do powiedzenia niż na samym forum grupy. Uwielbiałam pisać a ,,coś" mówiło mi, że założenie bloga o łuszczycy to dokładnie to, co powinnam tu i teraz zrobić. Odbiór pierwszego posta tak mnie zaskoczył (pozytywnie!), że zaczęłam iść w to dalej, choć jeszcze nieśmiało i bez pokazywania twarzy. 

Spotkania dla osób chorych na łuszczycę. Pamiętam jak dziś, że znalazłam na grupie wydarzenie w Warszawie organizowane przez Unię Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę. Poszłam i nie żałowałam, choć usiadłam na najbardziej oddalonym na końcu sali miejscu. Zobaczyłam ludzi - których choć nie znałam, to wiedziałam, że mnie rozumieją. Przechodzili przez podobne rzeczy lub wręcz kropka w kropkę takie same. To był bardzo ważny moment w akceptacji choroby. Poczucie, że nie jestem z problemem sama i jest jednak na tej planecie ktoś, kto mnie rozumie. Może nie uwierzysz, ale nawet najbardziej wyrozumiała i pełna empatii osoba nie zrozumie przez co przechodzisz niż osoba przechodząca dokładnie przez to samo co ty. 

Ale spotkania itd. to tylko wierzchołek góry lodowej. Edukacja. Zrozumienie w końcu na czym polega ta choroba. Od A do Z. Że nie jest to tylko choroba skóry a coś bardziej skomplikowanego i mające większy wpływ na cały mój organizm niż mogłabym przypuszczać. To dało mi dużo pokory w podejściu do łuszczycy. Że tu nie wystarczy smarowanie na ślepo. Trzeba nauczyć się co i jak, by móc faktycznie zapanować nad swoim stanem zdrowia. Ale też np. poznać różne typy leczenia i jak powinno rozmawiać się z lekarzem.. Choć nie zawsze ma on wystarczająco dużo czasu to świadomość, jakie pytania zadawać, na co zwracać uwagę naprawdę wiele ułatwia. 

Ludzie, którzy nie spotkali się nigdy wcześniej z łuszczycą mogą próbować Cię oceniać. Ale to wynika tylko i wyłącznie z ich braku wiedzy i braku świadomości większości społeczeństwa, ponieważ o łuszczycy jak i innych chorobach skóry wciąż za mało się mówi ciągnąc je dalej jako temat tabu. Choć mogli by trzymać język za zębami a często nawet chamstwo schować w.. kieszeń, to ciężko ich obwiniać jak ich wiedza na temat chorób skóry skończyła się na średniowieczu i hasłach typu ,,trąd". Czas wyjść temu naprzeciw i zacząć o niej mówić. Kiedyś o łuszczycy nie mówiło się w ogóle. Jako mała dziewczynka nigdy nie usłyszałam o niej w telewizji. Dziś słyszy się o niej i czyta coraz częściej. Gdy zaczęłam o niej mówić otwarcie okazało się, że wielu z moich znajomych lub ich bliskich również mają łuszczycę. Cóż. Nie jestem taka jedyna w swoim rodzaju jak mi się wydawało. 

To wszystko złożyło się na to, jak dzisiaj patrzę nie tylko na chorobę ale ogólnie na siebie. Uświadomiłam sobie, że choroba nie definiuje mnie jako osoby. Że mimo zmian na ciele mogę czuć się wciąż kobieco - choć nadal miewam dni, kiedy nie mam ochoty na nic innego jak wygodny dres i schowanie się pod kocem. I to jest zupełnie normalne i OK! Nie nakładam na siebie presji, którą nakładałam przez tyle lat.. Że moja skóra powinna wyglądać idealnie, nie mieć najmniejszej skazy i że dopiero wtedy mogę ją pokazać światu. Że to, jak wyglądam nie musi się każdemu podobać. Ba, nie musi się nikomu podobać poza ludźmi, którzy są faktycznie dla mnie ważni i przede wszystkim akceptują kim jestem. Nie wyobrażam sobie więcej zastanawiać się czy chłopakowi, koleżance  czy kuzynce kolegi siostry mojej mamy przypadkiem nie przeszkadza widok moich plamek. To MOJE ciało.

Akceptacja nie przychodzi szybko i od tak. Wylałam wiele łez. Wiele się wydarzyło. Ale gdy podejmiemy chociaż tę walkę o akceptację, z chorobą później jest znacznie łatwiej i doceniamy dzięki temu więcej. Dziś całe lato spędzam z ludźmi, jeżdżąc nad wodę w sukienkach i leżąc w kostiumie kąpielowym. Cieszę się tym jeszcze bardziej bo wiem, jak bardzo kiedyś choć ,,błahe'' to było ,,odległe''. Kompleksy mam dalej bo przecież oczywistym jest, że chciałabym być zdrowa i by skóra wyglądała idealnie i gładko. Jestem silniejsza choć to nie tak, że nie mam gorszych dni. Potrafię dalej mieć chwilę zwątpienia gdy choroba nawraca ale zaraz szybko wracam na ziemię i po prostu walczę z nią dalej. Warto. Szkoda życia na chowanie się pod warstwami ubrań czekając na lepsze czasy, które mogą nigdy nie nadejść. 

Nie musisz wcale zakładać bloga. Nie musisz w internecie pokazywać zdjęcia swojej niezbyt ładnej skóry. Ale możesz zacząć więcej czytać na temat choroby. Zwiększać przede wszystkim swoją świadomość na jej temat. Zajrzeć na forum i poczytać wymianę zdań użytkowników podobnych do Ciebie i Twoich doświadczeń. Może po jakimś czasie również podjąć rozmowę. A kto wie, może nawet się z kimś  tam zaprzyjaźnisz? Możesz też po prostu powiedzieć o swojej chorobie komuś, komu ufasz i w ten sposób się otworzyć. Uwierz mi, że jeśli ktoś jest odpowiednią osobą w Twoim środowisku (mniejsza o to czy koleżanka, siostra, chłopak, dziewczyna - ktokolwiek) postara się choć Ciebie zrozumieć powie ,,przecież to nic takiego, kocham cię nawet z plamkami" lub coś podobnego. Reakcja będzie przeciwna? Szkoda czasu na takie toksyczne relacje w Twoim życiu. To Ty decydujesz kogo w nim trzymasz i na co sobie w nim pozwalasz.

Kimkolwiek jesteś czytając ten tekst - dziękuję, że doczytałeś/doczytałaś do końca. Trzymam za Ciebie kciuki. Wiem, że jesteś silniejszy/silniejsza niż ci się wydaje. Mam nadzieję, że nadejdzie czas aż i Ty w to uwierzysz i zaakceptujesz czego zaakceptowanie przyniesie Ci ulgę ❤️ 

Copyright © Byladybug.pl , Blogger