Czy kiedyś marzyliście o tym by coś robić ale choroba pokrzyżowała Wam plany?
Mi tak.
Jako młoda dziewczyna chodziłam do szkoły sportowej. Chciałam próbować każdej dyscypliny, która była obecnie dla mnie w tej szkole możliwa. (Chciałam nauczyć się grać w koszykówkę ale nie było klasy o tym kierunku). Tenis stołowy, tenis ziemny, pływanie, którego totalnie nie lubiłam, piłka nożna na wychowaniu fizycznym i siatkówka – ale do dzisiaj nie umiem serwować i wolę ją jednak oglądać 😉
Brałam udział we wszystkich przedstawieniach, konkursach plastycznych czy nawet literackich – raz zajęłam nawet IV miejsce w konkursie ogólnopolskim pisząc wiersz o zwierzętach w lesie.
Do dziś pamiętam jak w dniu powrotu z zielonej szkoły wychowawczyni ogłosiła, że mamy w klasie dwie laureatki i jak się okazało – jedną z nich byłam właśnie ja.
Byłam ciekawą świata dziewczynką. Nieśmiałą ale wierzącą, że powinnam robić to co lubię. Jednak w gimnazjum pojawiło się WIECZNE zwolnienie z w-f. Za bardzo wstydziłam się przebierać przy innych dziewczynach. Martwiłam się potwornie czy grając w piłkę czy biegając nie podwinie mi się bluzka czy nogawka i wszyscy zobaczą moje plamy.
Moją pasją od zawsze był taniec. Podglądając starszą siostrę, która tańczyła obecnie w Zespole Gawęda marzyłam, by móc tak jak ona tańczyć na wielkiej scenie. Przynosiła mi kasety VHS z występami a ja oglądając je w kółko i w kółko jak zahipnotyzowana uczyłam się kroków na pamięć.
Umiałam wszystkie.
Gdy poszłam do pierwszej klasy podstawowej, w końcu mogłam spełnić swoje marzenie i zapisać się do Gawędy.
Pamiętam jak poszłam z mamą do Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie by zacząć moją przygodę z tańcem. Byłam niesamowicie podekscytowana, że w końcu zobaczę salę prób, te wszystkie stroje i zajęcia taneczno-wokalne o których tyle słyszałam historii. W końcu mogłam poznać ten świat od środka. Długo niestety nie pochodziłam do tego zespołu bo czułam się źle z tym że mama musiałaby płacić tyle pieniędzy za moje „widzi misie” nie ucząc się niczego nowego – bo przecież wszystkie choreografie i piosenki już znałam a to nauka czegoś nowego mi się marzyła najbardziej. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że już wtedy wychodziła mi łuszczyca a dwa lata później wylądowałam w szpitalu na leczeniu skóry po roku poszukiwań co to w ogóle jest.
W domu jednak moja wyobraźnia sięgała zenitu.
Po fascynacji zespołem dziecięcym przyszedł czas na MTV. Pamiętam jak obserwowałam Beyonce, Shakirę, Britney Spears czy Michaela Jacksona. Uczyłam się ich choreografii z teledysków, którymi byłam wręcz zafascynowana. Żałuję, że nikt nie nagrał jak tarzam się po tapczanie udając Shakirę z „Whenever, wherever” 😉
W domu tapczan był moją sceną. Skakanka mikrofonem – potem oczywiście zastąpił go dezodorant.
Jak nad każdą, prawdziwą sceną musiał być jakiś ekran lub logo. Tam szpilkami do tapety przypinałam napisy, zależnie kim tego dnia byłam. Dziwnie to brzmi gdy dziś to piszę ale cóż.. wtedy miało to OGROMNE znaczenie.
Do każdej piosenki był oczywiście inny strój. Przez co w szafie zawsze miałam bałagan co akurat chyba mama mi wybaczała ze względu na moją karierę tapczanowej tancerki na pełen etat..
Dobrze, że się wtedy nie malowałam bo mogę sobie tylko wyobrazić ile wtedy te przygotowania „do występów” by trwały.
Byłam dzieckiem z ogromnymi marzeniami. Ale też kompleksami. Pominę już całą historię taneczną w moim wykonaniu ale myślę, że o jednym przedsięwzięciu warto jeszcze wspomnieć. Ponieważ było to dawno temu i z większością ludzi obecnymi na zdjęciach nie mam dziś kontaktu – postarałam się szybko wymazać ich postacie bo nie wiem, czy wyraziliby zgodę na publikację ich wizerunku akurat tutaj. Wszystkim jednak z osobna dziękuję, że byli tego częścią! To jedno z moich najpiękniejszych wspomnień!
Mając podejrzewam 15 lat zorganizowałam Flash mob by upamiętnić Michaela Jacksona po jego śmierci. Pomysł był spontaniczny a jego realizacja jeszcze bardziej. Zainspirowana tego typu wydarzeniami między innymi w Sztokholmie rzuciłam temat innym fanom Michaela z Warszawy i ku mojemu zdumieniu zgłosiło się wielu ludzi!
Prowadziłam próby dla tych, którzy nie byli w stanie nauczyć się osobiście choreografii z filmików dostępnych na youtube na świeżym powietrzu. Muzyki użyczył nam jeden z uczestników pożyczając swoje głośniki w samochodzie 😉
Niesamowici ludzie i niesamowite wspomnienia!
Zatańczyliśmy w kilku miejscach w Warszawie, mówili o nas we wszystkich najważniejszych wiadomościach czy nawet chociażby w Gazecie Wyborczej lub Popcornie! (Pamiętacie te młodzieżowe gazety? :D)
Koniec końców poznając nowych przyjaciół z podobnymi pasjami na podobnym spontanie stworzyliśmy grupę taneczną. Stwierdziliśmy, że chcemy tańczyć razem dalej i uczyć się kolejnych choreografii Jacksona.
Występowaliśmy jeszcze na wielu imprezach, wydarzeniach a nawet w Dzień Dobry TVN. Byliśmy między innymi częścią Zombie Walk – marszu trupów, który co roku odbywa się między innymi w Warszawie. My wtedy zatańczyliśmy na starówce do piosenki ,,thriller”. Ten roztrzepaniec w białej sukience to ja! Miałam wtedy wysyp, więc założyłam (tym razem czarne) rajstopy. Choć śmiałam się, że łuszczycowe zmiany to świetna charakteryzacja sama w sobie.
Ciężko znaleźć mi to na zdjęciach ale podczas flash moba miałam łuszczycę i bardzo chciałam to pominąć w rozmowach. Mimo skwaru na słońcu (Próby trwały zdaje się cały lipiec) tańczyłam w sweterku a pod szortami miałam.. rajstopy. Do dzisiaj nie rozumiem czemu nie założyłam na przykład po prostu legginsów ale wtedy najwyraźniej właśnie rajstopy miały większy sens. Jak bardziej się przyjrzycie, zauważycie plamki na dekolcie.
Podejrzewam, że łatwiej byłoby mi po prostu otwarcie powiedzieć innym co mi jest i nie przejmować się tym – dziś z pewnością bym tak zrobiła ale w młodym wieku totalnie nie umiałam o tym rozmawiać i nawet moi wtedy już nowi przyjaciele nie mieli o chorobie pojęcia. Pewnie mieli mnie za totalną dziwaczkę haha!
Mimo wysypu starałam się działać i spełniać marzenia po swojemu. Jednak w pewnym momencie przyszedł kryzys i wszystko przestało mieć sens.
Odeszłam z grupy, rzucając, że chcę nauczyć się czegoś nowego. I faktycznie, zapisałam się do Hip Hop Akademii. Poznałam kolejnych cudownych ludzi, którzy kochali taniec.
Niedługo jednak później znowu wylądowałam na hospitalizacji, tym razem w szpitalu w Międzylesiu.
Zawsze z mocniejszym wysypem moje marzenia i cele jakby przestawały nagle mieć znaczenie. Tak jakby ktoś oddzielił mi wszystko grubą kreską. Szukałam wytłumaczeń, że to nie moje kompleksy związane z chorobą są powodem poddania się a problemy finansowe w domu czy cokolwiek innego.
Podobnie było, gdy już między innymi mój Ś.P. przyjaciel Patryk namawiał mnie na wzięcie udziału w programie You Can Dance. Przez łuszczycę czułam, że nie mam najmniejszych szans się dostać.. albo może tak tylko tłumaczyłam swój strach, że nagle ktoś w telewizji podczas samego castingu zobaczy moje plamy. Te wyobrażenie dosłownie mnie paraliżowało.
Kolejny punkt taneczny. Co prawda nie miałam wtedy łuszczycy, postanowiłam więc spróbować.
Casting dla tancerzy do Ceremonii Otwarcia Euro 2012 w Warszawie.
Poszłam, zatańczyłam.. i zadzwonili, że zostałam przyjęta. Matko, jakie to było szczęście. Szczególnie, że choreograf całego otwarcia współpracował chociażby z Beyonce a samo to było dla mnie czymś WOW.
Z prawdziwym bananem chodziłam na próby. Wszystko co się tam działo musiałam utrzymywać w tajemnicy, nie można było robić zdjęć ani opowiadać o szczegółach. Przymierzanie strojów i odliczanie do wielkiego dnia. Aż?
Aż wylądowałam w Szpitalu. Instytut Reumatologii, oddział dziecięcy. Podejrzewano u mnie Łuszczycowe Zapalenie Stawów. Miałam bóle niewiadomego pochodzenia, stwierdzono, że im szybciej sprawdzą co jest powodem, tym lepiej. Leżałam tam ponad tydzień, jednak żadnej choroby nie stwierdzono. Trzeba obserwować.
Bum, znowu taniec przegrał.
To był moment w którym się poddałam i stwierdziłam, że chyba nie jest pisane mi być tancerką. Ciągle to sobie wmawiałam wciąż marząc o tej scenie.
Z obecnego punktu widzenia bardzo żałuję, że nie widziałam wcześniej w czym jest problem w moim dążeniu do celu lub, że nie trafiłam do psychologa, który by mi pomógł się z tym uporać.
Miałam wrażenie, że jestem z tą wstrętną chorobą sama. Nikt o niej nigdy nie mówił a dla mnie był to temat gorszy niż tabu. Ja go po prostu próbowałam wyrzucić ze swojej podświadomości wciskając znajomym kit, że mam uczulenie i nie mogę pokazywać skóry. Czy cokolwiek innego co wtedy wydawało mi się ,,mniejszym złem”.
Żałuję, że się poddałam ale nic straconego. Tancerką może już nie będę, choć nie wykluczone, że zapiszę się kiedyś do jakiejś szkoły tańca na kurs by chociaż raz na jakiś czas przypomnieć sobie te emocje, które mi zawsze towarzyszyły gdy tańczyłam.
Poza tańcem uwielbiałam też pozować do zdjęć. Świat fotografii mnie bardzo wciągał z obu stron. Nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego się wstrzymałam z brnięciem do tego celu. Coraz gorzej czułam się przed obiektywem, przestałam odpowiadać na propozycje. Jak już, robiłam zdjęcia sama, bo wtedy czułam, że mam kontrolę nad tym, co widać.
Na czarno-białym zdjęciu mam nawet plamki po prawej stronie brzucha! Na prawym opaleniznę i totalny brak plamek zawdzięczałam naświetlaniu leżąc w szpitalu.
Mimo ,,upadłej kariery tanecznej” czy fotomodelingowej ważniejsze jest dla mnie dzisiaj coś innego. Przełamałam się i zaczęłam otwarcie mówić o chorobie. Pragnę wspierać innych chorych, bo sama kiedyś takiej osoby potrzebowałam. Po prostu by wiedzieć, że nie jestem z tym sama. Odnalazłam nową pasję jaką jest pisanie tego bloga. Dzielenie się swoimi doświadczeniami i przeżyciami by choć jedna osoba poczuła minimalną ulgę, że nie jest jedyna.
To dla mnie ogromny sukces i mam nadzieję, że jest to tak naprawdę tylko jego maleńki zalążek.
Dalej więc podtrzymuję, że wszystko dzieje się po coś. I może te nie do końca spełnione marzenie przyczyniło się właśnie do tego, że dziś otwieram się na temat choroby, poznaję nowych ludzi, którzy mieli w życiu podobne problemy, kompleksy czy frustracje co ja.
Zdaję sobie sprawę, że osoba ,,zdrowa” nie jest w stanie zrozumieć jak wielkie piętno odciska na nas ta choroba, jak ogromny ma wpływ na nasze życie czy decyzje. Tym bardziej doceniam te znajomości z innymi biedronkami, bo wiem, że nie muszę im niczego tłumaczyć. Też musieli się kiedyś chować lub bali zaryzykować.
Dlaczego Wam o tym opowiadam? Bo zdaję sobie sprawę jak wielu chorych ludzi ma podobne sytuacje. Nie wierzą w siebie, swoje możliwości i wartość. Moja mama nie miała pojęcia przez co przechodzę i do końca swojego życia będę jej dziękować, że robiła absolutnie wszystko co mogła. Pamiętam, że psycholog był mi proponowany bo w pewnym momencie tak się załamałam, że nie chciałam w ogóle chodzić do szkoły. Jednak ja uparcie odmawiałam, powtarzając, że i tak tam nie pójdę. Jeżeli więc widzicie, że coś jest z Wami nie tak, nie radzicie sobie z pewnymi rzeczami, choroby nie potraficie zaakceptować – lub ktoś z Waszych bliskich.. pomyślcie o psychologu. Ja uporałam się z tym sama podejmując decyzję założenia tego bloga. Dzięki niemu tak naprawdę dopiero pogodziłam się z tym, że jestem chora. Ale gdyby wcześniej odpowiednia osoba pomogła mi poukładać moje myśli i obawy w głowie, kto wie, może byłabym już jedną z tancerek Beyonce! Albo po prostu dalej tańczyłabym po Warszawskich ulicach 😉
Przepiękny post! 🙂
Piękny i wzruszający mnie (biedronkę) tekst. Bardzo Ci dziękuję za ten post. Mam nadzieję, że spełnisz jeszcze swoje niejedno marzenie, tego Ci życzę 🙂 Ściskam mocno!
Nie zastanawiam się już co odebrała mi choroba, pal sześć, ważne co udało się mi uzyskać pomimo niej, a czasami paradoksalnie dzięki niej. Od dawna też choroby nie ukrywam, mówię o niej wprost, ale kiedy mam jej objawy, a bywa, że nawroty mam bardzo agresywne, zakrywam zmiany. Nie ukrywam, ale własnie zakrywam. Na pytania dlaczego jestem tak "ciepło" ubrana, gdy żar leje się z niebo odpowiadam, że to z powodu łuszczycy, której nie lubię pokazywać.
Będę śledziła Twojego bloga. Na swoim też poruszam ten temat w różnym kontekście. Pozdrawiam serdecznie 🙂 Będę zaglądała do Ciebie 🙂
agpela.blogspot.com
Super tekst, czy dzieci pani nie dokuczały z powodu zmian na skórze?,pytam ponieważ moja sześcioletnią córka ma zmiany na całym ciele, od września idzie do szkoły i b. się martwię o reakcje innych dzieci